" chwytały je specjalne ruchome dźwigi "rymowanki ze słowem telefon; blue spanisch eyes; Blizny uki balboa; wiersz o volvo; Mamusiu tatusiu plecie mi wrkocze; Meghan Trainor - I'm a Lady; Ten pierug stary; Zawsze jest jasno; Shes the devil; idzie na ziemie jezusek kolenda; pezet gdyby mialo nie byc jutra; od kd pamitam jotk zawsze miaem w sercu
chwytały je specjalne ruchome dziwigi fragment akademia pana kleksa - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Teksty piosenek (28503) 'chwytały je specjalne ruchome dźwigi' akademia pana kleksa. Dyscyplina (Pan Kleks w kosmosie) - Akademia Pana Kleksa. "Dziecko należy ustawić w szeregu, niechaj kolejno odlicza. Numer dla dziecka stanu szkolnego, ważniejszy od jego oblicza. Sztywno, równo i posłusznie, a do tego bez wahania.
Nasze wiodące w branży schody ruchome optymalizują przepływ ludzi na lotniskach, stacjach metra i dworcach kolejowych na całym świecie. Poprawiają również wykorzystanie każdego piętra w centrach handlowych, domach towarowych i centrach kongresowych na całym świecie. To dlatego, że urządzenia są bezpieczne, niezawodne i wytrzymałe.
Pokaż dzieciom wszystkie specjalne ruchome części z zestawu i zademonstruj działanie każdej z nich: Krążek porusza się w górę i w dół; Łopaty się obracają; Żółta platforma się obraca; Betoniarka się obraca; Wyjaśnij, w jaki sposób te specjalne elementy są częściami maszyn i umożliwiają wykonywanie wyjątkowych działań.
DR-LIFT – WINDY – SCHODY – CHODNIKI RUCHOME – PLATFORMY – DŹWIGNIKI. Specjalizujemy się w świadczeniu kompleksowych usług w zakresie konserwacji, serwisu i napraw urządzeń transportu bliskiego. W sprzedaży posiadamy części zamienne. Serwisujemy urządzenia dźwigowe większości producentów urządzeń transportu bliskiego.
bez obaw zobacz doskonay wiat nie grozi nam - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
chwytały je specjalne ruchome dźwigi i przenosiły do składu w sąsiednim gmachu. Pan Kleks zbliżył się do jednego z wagoników, wyjął z nosa obie zużyte swoje dziurki, wybrał sobie dwie nowe, dopiero co utoczone, i
When will this the end - Korn zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - When will this the end.
,,akademia pana kleksa,, chwytały je specjalne ruchome dźwigi; piotr karpienia gdy wszystko idzie le; Jestes fajna Kacper pluta; ewelina lisowska wylonilam sie z tumu; beatels yelow submarine; Eminem vwnom; Hwyty gitara; trzymaj mnie za rękę no bo wtedy mnie nie boli; W grawitacji muwimy pas
AtRg1Kc.
3. Osobliwości pana Kleksa Historia Mateusza wzruszyła Adasia. Chłopiec postanowił zrobić wszystko, aby odszukać zagubiony guzik i pomóc księciu odzyskać ludzką postać. Od tej chwili zbierał wszystkie guziki, a przebywając poza Akademią niepostrzeżenie odcinał guziki od palt i żakietów napotykanych ludzi. Po jakimś czasie zgromadził siedemdziesiąt osiem tuzinów guzików, lecz żaden nie pasował do cudownej czapeczki doktora Paj-Chi-Wo. Dziwiło go jednak, że pan Kleks nie zainteresował się sprawą Mateusza. Adaś głęboko wierzył, że mężczyzna potrafi wszystko i z łatwością odnalazłby zgubę. Pewnego dnia podczas lekcji rozmyślał o sprawie Mateusza. Pan Kleks, który zauważył jego myśli, pogroził mu palcem i wyjaśnił, że nie jest czarownikiem, lecz po prostu lubi wynalazki i trochę zna się na bajkach. Potem dodał, że nigdy nie wtrąca się do cudzych spraw. Wszyscy uczniowie kochali i szanowali pana Kleksa, ponieważ nigdy się na nich nie gniewał i był bardzo dobrym człowiekiem. Pewnego razu pan Kleks spotkał Adasia w parku i z uśmiechem powiedział, że chłopiec uważa, że ma on ze sto lat, a w rzeczywistości jest o dwadzieścia lat młodszy od niego. Słowa mężczyzny zaintrygowały malca. Dopiero Mateusz wyjaśnił mu, że na drugim piętrze stoją na parapecie dwa łóżeczka, nie większe od pudełka cygar i to właśnie w nich sypiają on i pan Kleks. Okazało się, że o północy pan Kleks zaczynał zmniejszać się, tracił włosy i brodę i kładł się do maleńkiego łóżka. Po przebudzeniu wkładał sobie do ucha pompkę powiększającą i po chwili był normalnej wielkości. Następnie łykał kilka pigułek na porost włosów, dzięki którym odzyskiwał swoją zwykłą postać. Powiększająca pompka pana Kleksa była magiczna. Kiedy mężczyzna przykładał ją do jakiegoś przedmiotu, ten natychmiast zaczynał powiększać się. Dzięki pompce na obiad dla wszystkich uczniów wystarczał kawałek mięsa wielkości dłoni, który po upieczeniu rozrastał się do rozmiarów dużej pieczeni. Na pierwsze śniadanie pan Kleks zjadał kilka szklanych kulek, które popijał zielonym płynem. Płyn ten przywracał mu pamięć, ponieważ podczas snu pan Kleks zapominał o wszystkim, co się wydarzyło. Pewnego dnia, gdy zabrakło zielonego płynu, mężczyzna biegał po Akademii nie poznając swoich uczniów i Mateusz musiał przelecieć nad murem, aby pożyczyć napój od trzech wesołych krasnoludków. Po posiłku pan Kleks ubierał się i przytwierdzał do twarzy piegi. Następnie zjawiał się w klasie, zasiadając w swoim fotelu bądź w powietrzu. Kieszenie jego kamizelki zdawały się nie mieć dna i mieściły się w nich różne osobliwości pana Kleksa. Mógł do nich schować wszystko, co tylko chciał, a kiedy przed snem wyciągał z nich wszystkie przedmioty, z trudem mieściły się w jednym pokoju. W jednej z piwnic pan Kleks przechowywał różnokolorowe baloniki z przytwierdzonymi do nich małymi koszyczkami. Adaś dopiero po jakimś czasie dowiedział się do czego służą. Pewnego dnia w Akademii zjawił się golarz Filip z informacją, że przy skrzyżowaniu ulic Rezedowej i Śmiesznej zepsuł się tramwaj i nikt nie potrafi go naprawić. Pan Kleks kazał przynieść jeden balonik, do koszyczka włożył swoje prawe oko i po chwili wypuścił balon, kierując go w stronę miasta. Po paru minutach balonik wrócił, a pan Kleks włożył oko na swoje miejsce i w ten sposób dowiedział się, jak naprawić pojazd. Wraz ze swymi uczniami wymaszerował na ulicę, gdzie zdjął z nosa okulary i przyłożył do nich pompkę powiększającą. Po chwili binokle zmieniły się w rower, a pan Kleks wsiadł na niego i jechał przodem, wskazując chłopcom drogę. Niebawem dotarli na ulicę Śmieszną. Pan Kleks kazał chłopcom stanąć wokół tramwaju, a sam zaczął naprawiać pojazd. Po dziesięciu minutach zabiegi odniosły skutek i tramwaj odjechał. Kilka dni później pan Kleks wysłał swoje oko na kolejne oględziny. Chłopcy leżeli wówczas nad stawem, zapisując rechot żab w zeszytach. Pan Kleks pochylił się nad wodą i z kamizelki wypadła mu pompka powiększająca. Adaś wraz z kilkoma kolegami wskoczył do stawu, lecz nie zdołali odnaleźć pompki. Wtedy pan Kleks wyjął prawe oko i wrzucił je do wody. Po chwili wypłynęło na powierzchnię, a mężczyzna wskazał Adasiowi, gdzie leży pompka. Jakiś czas po tym wydarzeniu pan Kleks wysłał swoje prawe oko na księżyc, aby dowiedzieć się kto tam mieszka i napisać bajkę o księżycowych ludziach. Każdego ranka pan Kleks zjeżdżał po poręczy na pierwsze piętro. Potrafił również wjeżdżać po niej na górę. W tym celu nabierał powietrze do ust, wydymał policzki i stawał się lekki jak piórko. Unosił się swobodnie w powietrzu, a właściwość tę wykorzystywał również do łapania motyli, które zjadał na drugie śniadanie. Pan Kleks bowiem jadł wyłącznie to, co kolorowe. Wszyscy uczniowie starali się naśladować swego wychowawcę, lecz żadnemu nie udało się wlecieć w górę. Przez długi czas wysiłki Adasia były bezskuteczne, aż pewnej niedzieli, po tym jak wciągnął powietrze do ust, poczuł dziwną lekkości i uniósł się w górę. Wznosił się coraz wyżej i przeżył przygodę, która zadziwiła nawet pana Nauka w Akademii Codziennie o godzinie piątej Mateusz otwierał specjalne śluzy, które mieściły się nad łóżkami chłopców i zaczynała sączyć się z nich zimna woda. Chłopcy natychmiast zrywali się i pospiesznie ubierali się, ciekawi, co tym razem przygotował dla nich pan Kleks. O wpół do szóstej uczniowie zbierali swoje lusterka senne i szli do jadalni na śniadanie. Pół godziny później Mateusz dzwonił na apel i wszyscy biegli do gabinetu pana Kleksa, który czekał już na nich i odbierał senne lusterka, w których odbijały się sny chłopców. Potem pan Kleks uważnie oglądał to, co śniło się jego podopiecznym i zostawiał te sny, które mu się spodobały. Wybrane sny następnie zbierał za pomocą sennego kwasu do miseczki, suszył je i z otrzymanej masy wytłaczał pastylki, dzięki którym chłopcy mieli coraz piękniejsze sny. Lekcje rozpoczynały się o godzinie siódmej. Chłopcy uczyli się pilnie i chętnie wyłącznie rzeczy, które były ciekawe i zabawne. Na lekcji kleksografii uczyli się jak powinni obchodzić się z atramentem i dopisywali rozmaite historyjki do powstałych z kleksów obrazków. Potem odbywała się lekcja przędzenia liter, na której chłopcy rozplątywali litery i łączyli je w długie nitki, a następnie nawijali je na szpulki. Nitki te umożliwiały czytanie książek za pomocą palców. Po lekcji przędzenia liter pan Kleks zabrał uczniów na drugie piętro i otworzył jeden z zamkniętych pokojów. strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -
FABRYKA DZIUR I DZIUREK Miałem zamiar opisać dokładnie przebieg jednego dnia w Akademii pana Kleksa. Opowiedziałem więc wszystko, co się dzieje od chwili naszego przebudzenia aŜ do południa. Opisałem lekcję kleksografii, przędzenia liter, odmalowałem kuchnię pana Kleksa, opowiedziałem o poszukiwaniu skarbów i o moich przygodach w psim raju. Od wielu dni spędzam cały wolny czas nad tym pamiętnikiem, a mimo to dobrnąłem dopiero do momentu, gdy o godzinie czwartej pan Kleks kazał wszystkim nam zebrać się przy bramie i rzekł: - Zaprowadzę was dzisiaj na zwiedzenie najciekawszej fabryki na świecie. Ujrzycie najwspanialsze urządzenia i maszyny, przy których pracuje dwanaście tysięcy majstrów i robotników. Mój przyjaciel, inŜynier Kopeć, jest kierownikiem tej fabryki i obiecał oprowadzić nas po wszystkich halach fabrycznych, abyśmy mogli przyjrzeć się pracy ludzi i maszyn. Będzie to bardzo pouczająca wycieczka. Proszę ustawić się w czwórki. Idziemy. Anastazy otworzył bramę i ruszyliśmy w kierunku śródmieścia. Na placu Czterech Wiatrów wsiedliśmy do tramwaju, który miał zawieść nas do fabryki. PoniewaŜ dla wszystkich nie wystarczyło miejsca, pan Kleks przy pomocy swojej powiększającej pompki rozszerzył tramwaj o sześć brakujących siedzeń, dzięki czemu jechaliśmy bardzo wygodnie. Droga początkowo prowadziła przez miasto, po pewnym zaś czasie wydostaliśmy się na brzeg rzeki i niebawem wjechaliśmy na samogrający most. Jak nam objaśnił pan Kleks, cięŜar tramwaju wprawił w ruch maszynerię mostu, dzięki czemu z ukrytych w nim trąbek popłynęły dźwięki marsza ołowianych Ŝołnierzy. Po drugiej stronie rzeki rozrzucone było malownicze, schludne miasteczko. Były to domki robotników zatrudnionych w fabryce. Sama fabryka ukazała się naszym oczom za zakrętem, gdzie znajdował się końcowy przystanek tramwajowy. Od tego miejsca prowadziły do fabryki ruchome chodniki. Czuliśmy się na nich zupełnie jak w lunaparku, gdyŜ nieprzywykli do takiego środka komunikacji, nie mogliśmy utrzymać równowagi i wywracaliśmy się co chwila na ziemię. Przeciwległym chodnikiem zbliŜał się na nasze spotkanie inŜynier Kopeć. Był to wysoki, chudy, siwy pan z rozwianym włosem i kozią bródką. Stał na cienkich, długich nogach i wymachiwał cienkimi, długimi rękami. Przypominał mi bardzo stracha na wróble w podeszłym wieku. Jednym susem przeskoczył na nasz chodnik, objął serdecznie pana Kleksa i pocałował go w obydwa czterech - rzekł pan Kleks. - Aga, ak! - rozległ się głos Mateusza z tylnej kieszeni pana Kleksa. - A to jest mój ulubiony szpak Mateusz - dodał pan Kleks wyjmując go z kieszeni. Pan Bogumił Kopeć przyjrzał się nam uwaŜnie, pogłaskał Mateusza i rzekł bawiąc się końcem swojej bródki: - Wielki to dla mnie zaszczyt powitać cię, mój AmbroŜy. Bardzo teŜ chętnie oprowadzę twych uczniów po mojej fabryce dziur i dziurek. Tylko pamiętajcie, chłopcy - zwrócił się do nas - w fabryce nie wolno niczego dotykać. Po tych słowach owinął lewą nogę dookoła prawej, palce obu rąk pozaplatał jak dwa warkoczyki i płynął na czele naszej gromadki na ruchomym chodniku w kierunku fabryki, do której przybliŜaliśmy się z zawrotną szybkością. Fabryka składała się z dwunastu olbrzymich budynków o przezroczystych murach i oszklonych dachach. Z daleka juŜ moŜna było rozpoznać potęŜne koła maszyn, których stukot donośnym echem rozlegał się po całej okolicy. Gdy weszliśmy do pierwszej hali, o mało nas nie oślepiły snopy róŜnokolorowych iskier, tryskających z pasów transmisyjnych, elektrycznych świdrów i tokarek. Maszyny stały długimi szeregami w kilka rzędów, inne zawieszone były na linach i dźwigach, przy wszystkich zaś uwijały się tłumy robotników ubranych w skórzane fartuchy i hełmy o czarnych szkłach. Praca wrzała, a łoskot maszyn i narzędzi zagłuszał słowa inŜyniera Kopcia, który tłumaczył coś i objaśniał piskliwym głosem. Zdołałem dosłyszeć jedynie tyle, Ŝe w hali tej wyrabiane są dziurki od kluczy, dziurki w nosie i dziurki w uszach, jak równieŜ inne jeszcze dziurki mniejszego kalibru. Przyglądaliśmy się z ogromnym zainteresowaniem pracy maszyny i podziwialiśmy niezwykłą wprawę tokarzy, którzy za jednym obrotem koła otrzymywali dziesięć do dwunastu prześlicznie wykończonych dziurek. Gotowe wyroby wrzucali do małych wagoników, a po napełnieniu chwytały je specjalne ruchome dźwigi i przenosiły do składu w sąsiednim gmachu. Pan Kleks zbliŜył się do jednego z wagoników, wyjął z nosa obie zuŜyte swoje dziurki, wybrał sobie dwie nowe, dopiero co utoczone, i włoŜył je do nosa na miejsce starych. Wyglądały ślicznie, połyskiwały polerowanymi brzegami i widzieliśmy, z jaką przyjemnością pan Kleks raz po raz wyciera nos. Pamiętając o zakazie inŜyniera Kopcia musieliśmy nieustannie pilnować Alfreda, gdyŜ miał ogromną skłonność do dłubania w nosie i co chwila odruchowo wyciągał palec, abyPage 1 and 2: JAN BRZECHWA AKADEMIA PANA KLEKSAPage 3 and 4: yle jaki. Po tej stronie, która biPage 5 and 6: jadają królewny, a zwłaszcza krPage 7 and 8: NIEZWYKŁA OPOWIEŚĆ MATEUSZA Nie Page 9 and 10: Niebawem zrozumiałem, co zaszło: Page 11 and 12: Chi-Wo - chciałbym przez chwilę zPage 13 and 14: Ŝe nie było na niej guzika. A wiPage 15 and 16: lub sztukmistrzem. Takiemu, co tak Page 17 and 18: krawata. Szczególną osobliwość Page 19 and 20: Po tych słowach motorniczy, wyleczPage 21 and 22: NAUKA W AKADEMII Co rano punktualniPage 23 and 24: Niekiedy z rozgniecionych kleksów Page 25 and 26: nagle wydzwonił godzinę, wahadłoPage 27 and 28: - Uwaga, chłopcy! Spojrzeliśmy prPage 29 and 30: doskonała. Rzeczywiście, muszę pPage 31 and 32: Jak juŜ wspomniałem poprzednio, pPage 33 and 34: Obok pana Kleksa leŜały znalezionPage 35 and 36: uderzenie w plecy. Otworzyłem oczyPage 37 and 38: niektórych miejscach wiszą tablicPage 39 and 40: psie figle, rzuciłem się wraz z iPage 41: Leciałem obok Mateusza, kierując Page 45 and 46: swoją kozią bródką, po czym chwPage 47 and 48: do nich. śadnej nie udało się unPage 49 and 50: SEN O SIEDMIU SZKLANKACH Dzień piePage 51 and 52: nieszczęśliwych rybach, pozostawiPage 53 and 54: koszów sprowadzonych z lamusa. - ZPage 55 and 56: Gdy napełniłem w ten sposób wszyPage 57 and 58: Poparzyły mnie pokrzywy, Taki jestPage 59 and 60: zmęczeni, gdyŜ Alojzy natychmiastPage 61 and 62: Wskazał przy tym na Alojzego, któPage 63 and 64: - Czy mówi? - Co robi pan Kleks? -Page 65 and 66: HISTORIA O KSIĘśYCOWYCH LUDZIACH Page 67 and 68: nocach nie dawał nam spać, a MatePage 69 and 70: Salę zaległa cisza. Pan Kleks odcPage 71 and 72: Pan Kleks stał nieruchomo jak słuPage 73 and 74: nawet przestał zaŜywać pigułki Page 75 and 76: tego nie robił. Nie chciał mnie uPage 77 and 78: - CzemuŜ to nie otwieracie bramy? Page 79 and 80: śyczę ci powodzenia w Ŝyciu. Kto